Armstronga zna każdy. Aldrina – prawie każdy. O popularności, jaką mogą się obecnie cieszyć dwaj pierwsi amerykanie na Księżycu, może niestety jedynie pomarzyć Michael Collins. Trzeci członek legendarnej załogi Apollo 11, który 20 lipca 1969 roku musiał pozostać na orbicie okołoksiężycowej, podczas gdy jego dwaj towarzysze dokonywali 110 kilometrów pod nim najbardziej spektakularnego czynu w historii lotów kosmicznych i całej ludzkości. Słodko-gorzka misja, jakiej podjął się liczący dzisiaj 89 lat astronauta była jednak kluczową częścią całego przedsięwzięcia, elementem niezbędnym, gwarantującym dotarcie do celu i bezpieczny powrót do domu. Swoje liczne przeżycia i perypetie na drodze od dziecka włoskich imigrantów aż do funkcji pilota modułu dowodzenia Collins postanowił spisać już w 1974 roku, publikując Carrying the Fire: An Astronaut’s Journey, które przez kolejne lata doczekało się jeszcze dwóch wydań. Polscy czytelnicy musieli czekać aż do pięćdziesiątej rocznicy słynnego lądowania, by ktoś wreszcie uznał tę lekturę za godną przetłumaczenia jej na ich ojczysty język. A szkoda, bo Niosąc płomień. Podróże astronauty bije na głowę wszystkie pozycje na temat programu Apollo, z jakimi dotąd mogliśmy się spotkać na półkach polskich sklepów. 

Już na samym wstępie warto zaznaczyć, że nie mamy tu do czynienia z autobiografią. Prawdą jest, że Collins relacjonuje tu swoją młodość i wczesne przygody z lotnictwem wojskowym, jednak ogranicza je do minimum, przechodząc czym prędzej do pracy w dopiero rozwijającym się wówczas NASA. Autor nie traci czasu, wie, w jakim celu czytelnik sięgnął po jego książkę i czego od niej oczekuje. A oczekuje szczegółów, ciekawostek, informacji z pierwszej ręki, których próżno szukać w artykułach poświęconych programom kosmicznym. Żadne dziennikarskie śledztwo nie będzie w stanie przedstawić tylu pozornie nieistotnych faktów, co astronauta, który opuścił ziemską atmosferę, doświadczył nieważkości, osobiście przygotowywał i pielęgnował swój statek kosmiczny. Znajdziemy więc tu całe mnóstwo opisów technicznych, dotyczących nie tylko misji Gemini 10 oraz Apollo 11 (w których Collins brał udział), ale i całego amerykańskiego programu kosmicznego. Chcecie wiedzieć jak powstawały skafandry ciśnieniowe i na jakiej zasadzie działał pistolet na gaz, mający stanowić napęd w czasie spaceru kosmicznego? A może interesuje was różnica w wadze astronauty przed lotem i po powrocie na Ziemię? Puls poszczególnych członków załogi w momencie zapłonu silników startowych? Książka dokładnie przedstawi wszystkie dane liczbowe w przystępnych dla każdego tabelach, zaś sam autor skrupulatnie je skomentuje. 

Niosąc płomień jest mimo to historią intymną, prywatną i przedstawianą z subiektywnego punktu widzenia. Collins prezentuje przed nami nie tylko suche fakty, ale i swoje wewnętrzne przeżycia, kiedy przygotowuje się do misji, zaniedbując żonę i dzieci, oraz gdy orbituje samotnie na pokładzie statku Columbia. Wspomina przy tym często o swoich towarzyszach, z których jeden okazuje się być dla niego odseparowanym od otoczenia geniuszem lotnictwa, a drugi zazdrosnym o pozycję pierwszego na Księżycu awanturnikiem. Przemyślenia człowieka oddalonego o czterysta tysięcy kilometrów od domu, domu stanowiącego zaledwie małą, kruchą kropkę nad szarym horyzontem naszego satelity, to zdecydowanie coś, z czym warto się zapoznać. Astronaucie nie brak poczucia humoru, niestraszne są mu również liczne wulgaryzmy, którymi lubi podkreślić swoją narastającą momentami irytację daną sytuacją. Collins spełnia obietnicę złożoną w słowie wstępnym do książki i zapewnia brak nudy, co krok rzucając nam przed oczy coś wartego uwagi. Kreuje przy tym samego siebie nie jako jednego z pewnych siebie kosmicznych kowbojów, zdystansowanego od szarych obywateli, ale raczej szczęściarza, stale wątpiącego w swe kompetencje.

Mamy więc do czynienia najbardziej wartościową pozycją dotyczącą lądowania na Księżycu, którą można dostać w naszym kraju. Pozostawia daleko w tyle dotyczące tego tematu liczne reportaże, które w lipcu bieżącego roku zalały polski rynek. Nawet Pierwszy Człowiek, spisany przez Jamesa R. Hansena na podstawie udzielanych niechętnie przez Armstronga wywiadów, nie dostarczy czytelnikowi takich pokładów informacji, zaserwowanych w lekkim i przystępnym dla każdego stylu. Niosąc płomień jest pozycją obowiązkową dla każdego, kto chce naprawdę zajrzeć za kulisy Apollo 11 i w pełni docenić to największe osiągnięcie ludzkości.

Tytuł: Niosąc płomień. Podróże astronauty 
Autor: Michael Collins
Wydawca: Wydawnictwo Astra
Stron: 608
Data wydania: 20 lipca 2019 

Autor

Avatar photo
Kamil Serafin

Student Automatyki i Robotyki, członek Klubu Astronomicznego Almukantarat. Zastępca redaktor naczelnej portalu AstroNET w latach 2017-2020.