Poprzednie strony:
Gdy 1 kwietnia 1997 kometa Hale-Boppa miała osiągnąć maksimum jasności podczas swojego peryhelium, postanowiłem to uwiecznić. Mając swoje przykre doświadczenia z kometą Hyakutake, której udało mi się wykonać tylko jedno ostre zdjęcie na wiele klisz, które jej poświęciłem, spowodowane błędem konstrukcyjnym przyrządu do fotografowania nieba, postanowiłem wykonać nowy statyw paralaktyczny na dłuższe ekspozycje nieba. Decyzja ta padła na kilka dni przed peryhelium komety. Udało mi się skończyć ten statyw właśnie w dniu 30 marca rano i byłem szczęśliwy, że tego dnia była znakomita pogoda. Pojechałem do Grójca z Andrzejem Mikielem i tam w idealnych warunkach sprawdzałem swój nowy montaż. Zdjęcia wyszły świetnie. Szczególnie Orion przez teleobiektyw 135/2.8 podobał mi się i co było niezwykłego w tym zdjęciu to fakt, że ta M42 była wtedy zaledwie 5 stopni nad horyzontem. Jednak kryształowe powietrze umożliwiło wykonanie dobrej jakości zdjęcia. Zdjęcia komety Hale-Boppa też wyszły nieźle.
1 kwietnia 1997 właśnie w dniu peryhelium komety Hale-Boppa znowu była dobra przejrzystość atmosfery i udaliśmy się w kilka osób do Puszczy Kampinoskiej na zdjęcia. Wykonałem wtedy zdjęcie, które trafiło na okładkę pisma “Postępy Astronomii”.
Następnie po około dwóch tygodniach 13 kwietnia 1997 w niedzielę również pogoda zapowiadała się niezła. Wyruszyłem z Romanem Fangorem na wycieczkę poza Warszawę na fotografowanie komety. Pojechaliśmy w kierunku południowym i w Mniszewie skręciłem w kierunku Warki. Niestety jadąc widzieliśmy, że na niebie pojawiają się pierzaste chmurki, które udaremnią mi dłuższą ekspozycję komety. Jadąc tak cały czas główną drogą w kierunku Warki, nie wiedząc dlaczego, ale droga nam się skończyła i stanąłem przed kościołem w Rozniszewie. Prawdopodobnie przegapiłem znak informacyjny o skręcie na Warkę i pojechałem prosto. Gdy wysiadłem z samochodu, zobaczyłem murek ogrodzenia i za nim rosnące drzewa z powyginanymi konarami. Dalej widać było dwie wieże kościoła. Na jedynym wolnym skrawku nieba prześwitywała kometa Hale-Boppa. Widok ten tak mi się spodobał, że postanowiłem uwiecznić go. Naświetlałem znowu 30 sekund i poprosiłem Romana, aby błyskiem flesza doświetlił fronton kościoła i te drzewa. Zdjęcie również wyszło niesamowite i trafiło między innymi na czwartą stronę okładki Uranii.
Tego samego roku w sierpniu 1997 znowu pojechałem do Skowronków na wakacje i prowadząc pokaz nieba dla wczasowiczów (na początku około 40 osób) byliśmy na plaży nad Zatoką Gdańską. 7 sierpnia około 3:15 znowu naświetliłem jedną klatkę nieruchomym aparatem przez kilkanaście minut.
Kiedyś po skończonych obserwacjach zakryć gwiazd przez Księżyc na dachu CAMK-u, gdy inni chcieli już iść do domów ja postanowiłem zaczekać ponad godzinę, gdyż wydawało mi się, że Księżyc może schować się za iglicę Pałacu Kultury i Nauki. I nie myliłem się. Warto było poczekać. Przez teleskop TN 250/1400 wykonałem kilka zdjęć tego “przejścia”, z którego jedno prezentuję poniżej.
Od końca roku 2000 dysponowałem aparatem cyfrowym CANON Power Shot Pro-90, którym w ciągu 14 miesięcy wykonałem około 10 000 zdjęć, a więc sporo. Poniżej przedstawiam jedno ze zdjęć Księżyca wykonane w projekcji okularowej przez teleskop TN 250/1400.
Ponieważ moja przygoda z fotografią astronomiczną zaczęła się od nieudanych zdjęć Księżyca, tak więc przy każdej okazji robiłem mu zdjęcia przez różne obiektywy i teleskopy. Było tego naprawdę dużo i nie zapisywałem już parametrów zdjęć. Kiedyś całkiem niedawno po wywołaniu kliszy stwierdziłem, że wreszcie udało mi się naświetlić w miarę dobrze całą powierzchnię Księżyca podczas pierwszej kwadry. Poniżej to zdjęcie.
Pod koniec 2001 roku postanowiłem wykonać kolejny statyw do fotografii nieba z prowadzeniem za gwiazdami. Nazwę FASTRON wybraliśmy razem z Piotrem Badowskim. Opis budowy tego statywu jest zamieszczony