26 października o godzinie 3:00 przestawimy zegarki na godzinę 2:00. W ten sposób powrócimy do czasu zimowego. Jutrzejsza doba potrwa więc 25 godzin, a umawiając się na romantyczną nocną randkę o godzinie 2:30 pamiętać należy, że ta godzina zdarzy się jutro dwukrotnie.

Czas letni obowiązywał od 30 marca. Wprowadzany jest od wielu lat, aby zaoszczędzić energię elektryczną (skraca się czas przez jaki wieczorami oświetlamy latem mieszkania).

Obowiązywanie czasu letniego zimą byłoby bardzo niewygodne. W skrajnym przypadku – 5 stycznia 2004 roku (w pierwszy dzień szkolnej nauki w przyszłym roku) w położonym na północnym-zachodzie Szczecinie Słońce wzeszłoby dopiero o godzinie 9:17. Natomiast o 7:45, gdy dzieci wychodzą z domów, Słońce znajdowałoby się ponad 12 stopni pod horyzontem, a to oznaczałoby że wciąż jeszcze trwałaby noc.

Tylko nieco lepiej byłoby na południowym-wschodzie Polski. W Rzeszowie Słońce wstałoby o 8:31, a o 7:45 byłoby wciąż 7 stopni pod linią widnokręgu.

Ciemność na ulicach to oczywiście czynnik, który stwarzałby dodatkowe zagrożenie dla młodych ludzi wędrujących do szkoły. Ale i ich rodzicom nie byłoby miło pracować już przez godzinę, podczas gdy za oknem wciąż jeszcze byłoby ciemno. Dlatego też decydujemy się „przyspieszyć” o godzinę moment wschodu Słońca cofając zegarki.

Czas zimowy będzie obowiązywał do ostatniej niedzieli marca 2004 roku (28 marca), do godziny 2:00, kiedy wskazówki przestawimy na 3:00.

Autor

Michał Matraszek