Stratedzy wojskowi i naukowcy zajmujący się potencjalnym zagrożeniem ze strony komet lub asteroid w dzisiejszych czasach mają więcej powodów do zmartwień. Eksplozja nawet niewielkiego asteroidy nad obszarem zapalnym może być zinterpretowana jako atak atomowy wroga i posłużyć jako pretekst do odpowiedzi w formie zmasowanej ofensywy jądrowej. Czy astronomia uchroni nas od samozniszczenia?

Według ekspertów tematu, którzy spotkali się w dniach 23-27 maja na międzynarodowej konferencji International Space Development Conference 2002 organizowanej przez Narodowe Towarzystwo Kosmiczne (National Space Society), trzeba podjąć zorganizowane działania w celu poznania najbliższego otoczenia Ziemi pod kątem asteroid i komet, aby w przyszłości móc zapobiec katastrofie. Takie badania mogą się też okazać bezcenne dla astronomów badających układy planetarne.

Krater po upadku 50-metrowego meteoru niedaleko Winslow w Arizonie.

Upadek asteroidu nie jest jednak problemem, którym przejmuje się generał brygady lotnictwa USA Simon Worden – zastępca dyrektora operacyjnego Dowództwa Kosmicznego Stanów Zjednoczonych w bazie lotniczej w Peterson (stan Kolorado).

Worden uważa, że to, czym powinniśmy się na prawdę martwić jest upadek asteroidu o wielkości nie kilku kilometrów (który mógłby zniszczyć całe życie na Ziemi) lecz skał o wielkości 50-100 metrów. Mniej więcej takiej wielkości obiekty są sprawcami słynnego krateru w Arizonie, eksplozją nad lasami Syberii (tzw. Tunguski meteoryt), a także wybuchu nad stepami Kazachstanu pod koniec lat 40 ubiegłego wieku.

Upadek 50-metrowej asteroidy w atmosferze może się zakończyć jej eksplozją o sile równej detonacji 5-10 megatonowej bomby nuklearnej. Zgodnie z obserwacjami około 80% takiej wielkości obiektów przecina orbitę Ziemi. Według Wordena jakiekolwiek instalacje obronne na Ziemi lub poza nią powinny być głownie przygotowane na niszczenie tego typu obiektów.

Jak pokazała katastrofa na Syberii takie ciała niebieskie nie stanowią zagrożenia dla populacji. Dlaczego więc ziemskie systemy obronne powinny się skupić na konkretnie tych obiektach? „Mamy teraz 8 lub 10 krajów posiadających broń jądrową, a nie wszystkie jednocześnie mają dobre systemy wczesnego ostrzegania. Jeśli taka asteroida uderzy na terenie np. Pakistanu lub Indii trudno będzie przekonać ich, że to nie sprawka wroga” stwierdził Worden.

Nad Ziemią krąży wyspecjalizowany rodzaj satelitów wojskowych poszukujących startujących rakiet balistycznych. Satelity te potrafią także wykryć eksplozję w atmosferze pochodzącą od upadku meteorytu. Obecnie ocenia się, że 30 takich eksplozji ma miejsce w górnych warstwach atmosfery na przestrzeni roku, każda o sile tysiąca ton TNT lub więcej. „Te obiekty spadają co roku i trudno je odróżnić od bomb jądrowych. A kilka razy na wiek uderzają niedaleko terenów zamieszkałych powodując duże straty” powiedział Worden.

W jaki sposób powinniśmy uchronić się przed takimi czarnymi scenariuszami? Po pierwsze trzeba skatalogować jak najwięcej asteroid krążących w przestrzeni i będących potencjalnymi zagrożeniami. Po drugie trzeba opracować metody przeciwdziałaniem upadkowi asteroid. Wszystkie systemy według Wordena powinny opierać się o grupy satelit obserwacyjnych oraz mikrosatelit obecnych na orbicie w stanie uśpienia, a w razie wykrycia zagrożenia taki statek mógłby zbadać dokładniej asteroidę i zdecydować jak zapobiec dotarciu ciała do atmosfery ziemskiej. „ Coraz więcej ludzi uważa, że kolejnym zadaniem flagowym NASA nie jest podróż na Księżyc lub Marsa lecz podróż do asteroid” – powiedział Worden.

Tak zwane mikrosatelity mogłyby zostać wyniesione na orbitę i czekać tam w uśpieniu by w chwili zagrożenia Ziemi pomóc w obserwacji lub nawet zniszczeniu zbliżającej się planetoidy. Zdjęcie pokazuje satelitę PICOSat – 67-kilogramowego mikrosatelitę opracowanego przez Surrey Satellite Technology Limited (SSTL) w Wielkiej Brytanii. Satelita ten został wystrzelony z Alaski rok temu.

Według przedstawicieli tej grupy ludzi asteroidy to nie jedyne zagrożenie z kosmosu. Komety, które odwiedzają okolice Słońca na krótki czas są w stanie podkraść się niepostrzeżenie i być na tyle masywne aby zagrozić cywilizacji ludzkiej. Kometa Hale-Boppa, którą podziwialiśmy w 1997 roku została odkryta zaledwie rok wcześniej, a posiada masę 100 razy wyższą niż zabójca dinozaurów.

Asteroidy są interesujące nie tylko ze względu na zagrożenie jakie niosą, ale także ze względów astronautycznych. Jest wiele takich obiektów o orbicie zbliżonej do orbity Ziemi. Przykładem takiej asteroidy jest 1991 VG, która minęła Ziemię w 1991 w odległości 1,2 razy przekraczającą odległość Ziemia-Księżyc. „Od strony technicznej lot do takiej asteroidy byłby prostszy od lotu na Księżyc, a jednocześnie poszerzylibyśmy swoje doświadczenie i horyzonty poza układ Ziemia-Księżyc” twierdzą zwolennicy tego pomysłu. Dzięki badaniom na powierzchni asteroidy można by także określić najefektywniejsze metody obrony Ziemi.

Autor

Andrzej Nowojewski