Mija pierwszy tydzień obozu astronomicznego
Obozem kieruje Piotr Ligęza, doktorant w Obserwatorium Astronomicznym poznańskiego UAM. Mieszkamy w namiotach w spokojnym miejscu ośrodka, tuż przy lesie i boisku, z dala od rozkrzyczanych kolonii i świateł latarń. Typowy dzień rozpoczyna się pobudką o godzinie 8, porannymi rozruchami i śniadaniem. Pełni już energii uczestnicy rozpoczynają w grupach zajęcia z astronomii, matematyki i fizyki, nie tylko w salach, ale korzystając z pięknej pogody – także w plenerze. Po obiedzie Leszek Błaszczyk, student astronomii na toruńskim UMK, opowiada o gwiazdozbiorach, mechanice nieba, sprzęcie obserwacyjnym, prawach Keplera… Ponieważ w obozie zawsze znajdzie się coś do zrobienia, kadra dba o wykorzystanie czasu do kolacji. Po niej odbywają się ogniska, śpiewanki przy akompaniamencie gitar oraz, gdy tylko pozwala na to pogoda – obserwacje nieba: gołym okiem, przez lornetki i teleskopy.
Nie brakuje elementu konkurencji: trwa liga zadaniowa – konkurs rozwiązywania zadań związanych z prowadzonymi zajęciami. Reprezentacja Obozu Astronomicznego rozegrała dwa mecze – z obozem piłkarskim oraz z pracownikami ośrodka. W piątek i sobotę odbył się spływ kajakowy Wartą i równolegle wycieczka krajoznawcza po Załęczańskim Parku Krajobrazowym. Niedziela jest dniem odpoczynku – po południu odbędzie się turniej siatkówki. W najbliższą środę uczestnicy pojadą do obserwatorium i planetarium w Chorzowie, poza tym kadra szykuje jeszcze parę niespodzianek – pomysłów nie brakuje.
spaiz
pojazd — czy obozowicze, a raczej kadra porusza się ciemno-zielonym samochodem, coś w stylu Lublina? bo szłam sobie pod koniec lipca wieluńską ulicą i jechała grupa młodych ludzi właśnie w takim samochodzie i stwierdziłam, ze są potencjalnymi miłośnikami astronomii… a tak w ogóle, to można ich tam odwiedzić?
Wojtek (wrinnov)
Kadrze zdarzyło się poruszać ciemnozielonym audi _z_ Lublina, ewentualnie bordowym rowerem (łatwiej przez rzekę przenieść ;]). Największe szanse na trafienie w Wieluniu na kogoś z Almukantaratu są w cukierni “u Jarka”.
Odwiedzić obóz… chyba można 🙂 Warto skontaktować się wcześniej telefonicznie, a nóż jakieś obserwacje się trafią…
BTW: po czym poznaje się potencjalnego miłośnika astronomii jadącego samochodem?
spaiz
wyższy stopnień… — Jeśli chodzi o cukiernie wieluńskie, to właśnie mieliśmy z kolegą pomysł ostatnio, żeby zrobić przegląd ich i wydć informator, aby przybywający (jakże licznie:)) turyści wiedzieli, gdzie co jest dobrego (kolega ma testować pączki, bo jest specjalistą;)). Niestety w naszym wstępnym rankingu ‘Jarek’ wypada baaardzo kiepsko, a w zasadzie jest prawie nieklasyfikowany…(przynajmniej pod względem pączków)
co do odwiedzin, z kim moge się skontaktować?
co do rozpoznawania, to ten ‘wyższy stopień jebnięcia’ czuć z daleka… o ile pamiętam, to zawołanie jednego z pasażerów brzmiało +/- tak: “Hej, gajs!”
Dowiemy się jak wrócą, czy dobre mam odczucia…
Michał M.
Każdy ma swoje metody — Przede mną stanęło kiedyś inne wyzwanie. Na dworcu kolejowym Łódź-Kaliska musiałem wśród pasażerów pociagu z Jeleniej Góry znaleźć dwoje studentów fizyki z Wrocławia. Nie widziałem ich wcześniej. Na lotnisku przypiąłbym sobie kartkę z odpowiednim napisem, na dworcu kolejowym nie ma takich zwyczajów.
Tłum ludzi wysypał się z pociagu. A ja kombinuję: starsi ludzie z dzieckiem… nie, ludzie z nartami… też nie. W końcu spostrzegłem parę młodych ludzi idących wolno (jakby na kogoś czekali). Szedłem za nimi. W końcu odważyłem się podejść i zapytać. Trafiłem!!
Metoda jest więc prosta – zdaj się na instynkt i intuicję! A przy okazji – ponoć nie ma lepszej metody znalezienia w tłumie ludzi fizyka teoretyka niż noszenie koszulki z liczbą… 137 😉
pozdrawiam