Oprócz miliardów miliardów galaktyk w których skład wchodzą kolejne miliardy gwiazd, we wszechświecie znajdują się także galaktyki zbudowane tylko z ciemnej materii. Może być ich nawet 100 razy więcej niż tych normalnych. Taką teorię przedstawili doktorzy Neil Trentham, Ole Moller i Enrico Ramirez-Ruiz z Uniwersytetu w Cambridge.

Wiadomo, że galaktyki oprócz materii skupionej w gwiazdach zawierają także znaczne ilości czarnej materii – olbrzymiej ilości cząstek, gazów i pyłów, które nie emitują światła. Charakterystyczne rozgałęzienie Drogi Mlecznej na letnim niebie to właśnie obłok takiej materii przesłaniający smugę naszej Galaktyki. Niewidocznej materii przypisujemy również fakt, że luźne galaktyki nie rozproszą się przez zbyt słabą siłę grawitacji.

Obserwuje się bardzo duże ilości czarnej materii głównie skupionej w galaktykach. Jednak wokół masywnych galaktyk istnieje prawdopodobnie wiele mniejszych w których nie uformowały się gwiazdy. Pytanie brzmi: jak zobaczyć to, co niewidoczne?

To trudne wyzwanie, którego rozwiązanie będzie się opierało na naturze czarnej materii, której jednak do tej pory nie poznaliśmy. Jednak jest parę szans. Być może niewidzialne galaktyki dzięki swojej masie zachowują się jak soczewki grawitacyjne i deformują nieco otrzymywany obraz innych, odległych obiektów. Galaktyki takie mogą także zawierać brązowe karły – gwiazdy o bardzo małej masie, wygasające – i wtedy można byłoby wykryć promieniowanie podczerwone (rozproszone ciepło).

Badacze znaleźli już jedno miejsce, w którym mogłaby istnieć czarna galaktyka, korzystając z jeszcze jednej „podpowiedzi”. Zauważyli, że z galaktyki UGC 10214 wypływa strumień materii tak, jakby oddziaływała z inną galaktyką znajdującą się w pobliżu. Jednak w tym przypadku strumień materii zdaje się płynąć do nikąd.

Autor

Wojciech Rutkowski