Może nie od razu cały i z logo Coca-Coli (jak w dowcipie), ale chociaż kawałeczek. I nie farbą tylko… laserem 🙂

James T. Downey jest artystą pisarzem. Chce, aby 27 października i 24 listopada tego roku każdy, kto posiada laserowy wskaźnik i komu warunki pogodowe pozwolą, skierował go o ustalonej godzinie na nie oświetloną część Księżyca (który będzie wówczas między pierwszą kwadrą a pełnią). Liczy, że jeśli dotrze ze swym apelem do odpowiedniej liczby osób, uda się zobaczyć na Srebrnym Globie „namalowaną” czerwoną plamę.

Zaskakująco silne wskaźniki laserowe stały się w USA bardzo powszechne” – mówi Downey. – „Miliony ludzi mają takie urządzenia, a światło laserowe pozostaje spójne na dużych odległościach.

Lasery faktycznie są potężnymi narzędziami. Astronomowie używają ich do pomiarów odległości pomiędzy teleskopami, a odbłyśniki pozostawione na Księżycu podczas programu Apollo umożliwiają superdokładne pomiary odległości naszego satelity od Ziemi, a nawet wykrywanie ruchów sejsmicznych Księżyca.

Jednak każda technologia posiada ograniczenia. Wygląda na to, że w USA jest zbyt mało ludzi, aby pomysł Downeya dał jakikolwiek efekt. „Sądzę, że do tego potrzeba nie milionów, ale milionów milionów milionów ludzi” – mówi Donald Umstadter, specjalista techniki laserowej w Centrum Techniki Optycznej na Uniwersytecie Michigan. – „Główny problem polega na tym, że żaden laser, a szczególnie tani wskaźnik, nie jest w stanie wygenerować światła o stuprocentowej spójności, a wraz ze wzrostem rozmiaru plamki maleje natężenie światła odbitego. Działają tu zwykłe prawa dyfrakcji i rozproszenia.

Downey nieco się skonsternował, kiedy poznał opinie fizyków, ale nie chce zrezygnować. Uważa, że pozyskanie dużej grupy ludzi wspólnie chcących osiągnąć jeden cel, będzie już sukcesem, nawet jeśli nic nie uda im się zobaczyć. Stworzył nawet stronę WWW z instrukcją, co i gdzie należy robić (www.paintthemoon.org). „Otrzymałem już wiele e-maili na temat mojego pomysłu. Wiele osób planuje imprezy, podczas których będą świecić na Księżyc. Oczywiście piszą też ludzie, którzy twierdzą, że to wszystko to obłęd i że powinni mnie zamknąć za sianie takich bzdur. Ale sztuka już taka jest

Niezależnie od tego, czy pomysł Downeya da jakiś widoczny efekt, czy nie, nie uda nam się go zobaczyć – Księżyc zajdzie w Polsce kilka godzin wcześniej. Chyba że zorganizujemy nasze własne, europejskie „malowanie Księżyca” 🙂

Autor

Tomasz Lemiech