Robert „Hoot” Gibson to jeden z weteranów misji kosmicznych przeprowadzanych z wykorzystaniem wahadłowców amerykańskiej agencji kosmicznej. W swojej karierze jako astronauty odbył 5 misji kosmicznych w latach 1979-1995. Jest również pierwszym z czterech astronautów, którzy zostali dowódcami orbitera STS w wieku poniżej 40 lat. Dwie z misji, w których brał udział zapadły w pamięć, przy czy jedna o mało nie zakończyła się tragedią.

W 1988 r. Gibson dowodził misją STS-27 na pokładzie promu kosmicznego Atlantis. Był to drugi lot wahadłowców po katastrofie promu Challenger. Podczas startu uszkodzeniu uległa osłona termalna na prawym skrzydle promu. Podczas pierwszego dnia na orbicie, kontrola lotów poprosiła astronautów, by przy pomocy kamery obejrzeli skrzydła. Dopiero wtedy załoga dowiedziała się, że około 700 płytek, z których była zrobiona osłona na skrzydle, jest uszkodzonych. Ze względu na to, że była to misja, która wynosiła na orbitę ładunek Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych, początkowo nie było zgody na przesłanie nagrania z kamery. Udało się jednak przesłać zaszyfrowany film, ale przez to stracił na jakości. To, co było uszkodzeniami, wyglądało jak refleksje świetlne. Załoga otrzymała wiadomość od inżynierów, że mogą bez przeszkód wracać na Ziemię. W nagraniu „Tell me a story” (opowiedz mi historię) Hoot Gibson powiedział, że nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał od kontrolerów lotu. Widział uszkodzenia i był przekonany, że zginą. Gdyby wahadłowiec zaczął się rozpadać, miał 30 sekund, by powiedzieć co myśli o centrum kontroli misji. Jednak nie było takiej potrzeby, Atlantis wylądował. Personel naziemny był przerażony tym, w jakim stanie była osłona termiczna. W jednym miejscu nawet jej nie było. Załogę promu uratowała stalowa konstrukcja skrzydła. Podobnym uszkodzeniom uległ wahadłowiec Columbia, jednak tamten lot zakończył się tragedią.

Gibson wraz z resztą załogi misji STS-27 ogląda uszkodzenia w osłonie termicznej wahadłowca Atlantis.

W swoim ostatnim locie orbitalnym Gibson również pełnił funkcję dowódcy misji. Lot STS-71 odbył się również na pokładzie wahadłowca Atlantis, który został dodatkowo wyposażony w moduł dokujący, który umożliwiał przyłączenie się do stacji kosmicznej Mir. Było to pierwsze w historii dokowanie promu kosmicznego do tej stacji kosmicznej. Podczas misji doszło do wymiany załogi na stacji.

Po zakończeniu kariery astronauty, Gibson był pilotem w liniach lotniczych Southwest Airlines. Po przejściu na emeryturę brał udział w wyścigach lotniczych, gdzie pobił rekord prędkości, jaką może osiągnąć samolot Hawker Sea Fury – brytyjski myśliwiec z okresu II Wojny Światowej. Osiągnął prędkość 771 km/h.

NASA

Powitanie dowódcy misji STS-71 – Roberta L. Gibsona (w czerwonym) z Władimirem Dieżurowem – dowódcą misji Mir-18. To uściśnięcie dłoni miało miejsce na 2,5 tygodnia przed 20 rocznicą innego powitania pomiędzy Amerykanami i Rosjanami. Mowa tu o projekcie Apollo-Sojuz i powitaniu pomiędzy Thomasem Staffordem oraz Aleksiejem Leonowem.

Autor

Avatar photo
Anna Wizerkaniuk

Absolwentka studiów magisterskich na kierunku Elektronika na Politechnice Wrocławskiej, członek Zarządu Klubu Astronomicznego Almukantarat, miłośniczka astronomii i książek