Międzynarodowa Stacja Kosmiczna była zamieszkana na długo przed przybyciem pierwszej stałej załogi. Żyjące na niej organizmy są niewidoczne, ale bardzo groźne. Są to ziemskie mikroby.

Bakterie, wirusy, a nawet grzyby żyjące na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nie są obiektem eksperymentów, których zaplanowano wiele. Znalazły się tam wbrew woli sztabu naukowców pracujących w NASA nad bezpieczeństwem ludzi i sprzętu krążącego po ziemskiej orbicie (wg różnych szacunków, sprzęt ten ma kosztować od 60 do 100 mld dolarów). Żywe organizmy znalazły się w kosmosie przez przypadek.

Gdy stacja powstawała, mikroorganizmy już tam były. Będą na niej także, gdy ludzie się z niej wyprowadzą – powiedział Monsi Roman, główny mikrobiolog zespołu Systemów Kontroli Środowiska i Podtrzymywania Życia w NASA.

Może się więc zdarzyć, że załoga zacznie chorować z powodu bakterii czy wirusów znajdujących się na pokładzie. Tymczasem leczenie najprostszej nawet infekcji na orbicie jest znacznie trudniejsze niż na Ziemi.

Pierwsze kroki „prewencyjne” są podejmowane jeszcze zanim kosmonauci wystartują z Ziemi. Bardzo dokładne badania mają określić stan zdrowia wszystkich członków załogi. Kosmonauci przed startem odbywają też kwarantannę. Ma to zapobiec ewentualnemu zarażeniu tuż przed startem.

Na pokładzie stacji wszystkie urządzenia są utrzymywane w możliwie największej czystości. Szczególnie skrupulatnie oczyszczane jest powietrze i woda. Powietrze przechodząc przez odpowiednie filtry jest oczyszczane i utrzymywane w stałym ruchu. Utrzymywana jest też stała temperatura i wilgotność. Układ filtrów został zaprojektowany specjalnie do wyłapywania wszelkich cząstek znajdujących się w środowisku. Mikroby mogą znajdować się bowiem nie tylko na cząstkach kurzu czy mikroskopijnych kropelkach wody, ale mogą po prostu szybować w powietrzu.

Drugim źródłem ryzyka infekcji jest woda. Jest używana przez załogę stacji nie tylko do celów spożywczych, ale także higienicznych. Cały system jest zamknięty i bardzo oszczędny. Woda jest odzyskiwana ze wszystkiego, a astronauci w żartach mówią, że na stacji orbitalnej pijąc wodę lepiej nie myśleć, skąd ona się wzięła. Proces jej oczyszczania jest bardzo dokładny. W pierwszym etapie usuwane są z wody wszystkie większe zanieczyszczenia stałe. Następnie woda przechodzi przez zespół filtrów, których zadaniem jest usunięcie z niej substancji organicznych i nieorganicznych. W końcu przepływa przez komory, w których zabijane są mikroby, które przeżyły poprzednie etapy.

Aby ryzyko zakażenia było jak najmniejsze, przy podwyższonym ciśnieniu wodę podgrzewa się do temperatury 130 st. Celsjusza. W takich warunkach większość mikrobów ginie. W 100 ml wody pozostaje wtedy jeszcze ok. 100 mikrobów, z drugiej jednak strony, po takich zabiegach woda z ISS jest wielokrotnie czystsza nawet od wody źródlanej na Ziemi.

Mikroby stanowią jednak zagrożenie nie tylko dla załogi bezpośrednio, ale także dla samej stacji, materiałów, z których jest zbudowana, i urządzeń, które są niezbędne do prawidłowego jej funkcjonowania. I to właśnie zagrożenie jest największe. Żywe organizmy, rozwijając się na różnych powierzchniach, mogą produkować związki chemiczne powodujące niszczenie materiałów. Szczególnie dotyczy to grzybów. One większość materiałów traktują jak swoje jedzenie, a jedząc niszczą je – powiedział Monsi Roman. Znane są przykłady, gdy z powodu pleśni czy innych grzybów precyzyjne urządzenia na stacji orbitalnej Mir nie działały jak należy. Budując poszczególne moduły ISS konstruktorzy starali się rozwiązać ten problem. Wszystkie materiały, z których stacja powstaje, są testowane pod kątem odporności na różnego rodzaju mikroorganizmy. Do pokrywania powierzchni używana jest specjalna, grzybobójcza farba. Także skrupulatna kontrola wilgotności powietrza na stacji może ograniczyć rozwój niechcianych gości. Mikroorganizmy lepiej rozwijają się w środowisku o wyższej wilgotności. Cała załoga stacji zobowiązana jest także do sumiennego, tradycyjnego sprzątania.

Autor

Marcin Marszałek