Wyprawa człowieka na Marsa może dojść do skutku w 2014 lub 2015 roku i trwałaby 440 dni – poinformował o tym główny specjalista Rosyjskiej Agencji Kosmicznej Witalij Siemionow, który wraz z ekspertami amerykańskimi opracowuje projekt lotu międzynarodowej załogi na Marsa.

Nieco ponad rok temu ówczesny szef NASA Dan Goldin Szef NASA o planach lądowania na Marsie za 20 lat„>zapowiadał lądowanie Amerykanów na Marsie w przeciągu 10 do 20 lat. Jednak wypowiedź ta, choć przyjęta entuzjastycznie, dość wyraźnie kontrastowała z całokształtem ówczesnej i dzisiejszej polityki NASA. Po odejściu Goldina ze stanowiska szefa NASA do tematu nie wracano. Teraz wracają do niego… Rosjanie.

Plan lotu na Czerwoną Planetę zakłada, że w pierwszej kolejności na Marsa poleci statek transportowy, który zawiezie potrzebny badaczom sprzęt. Następnie dojdzie do wyprawy międzynarodowej sześcioosobowej załogi. W jej skład mają wchodzić: dowódca, inżynier pokładowy, lekarz oraz kosmonauci-badacze z dziedziny geologi, biologi i planetologii.

Na planecie stanie trzech badaczy. Będą oni poruszać się za pomocą ważącego trzy i pół tony pojazdu. Ich misja na Marsie potrwa od 30 do 60 dni. Po zakończeniu badań na Ziemię zabierze ich statek, który przez cały czas pobytu kosmonautów na Marsie będzie orbitował wokół planety.

Witalij Siemionow powiedział, że głównym zadaniem członków ekspedycji będzie znalezienie w wysokich warstwach planety żywych organizmów oraz określenie etapów geologicznej ewolucji Marsa. Według rosyjskiego uczonego obecnie trwają prace nad pierwszym etapem projektu.

Siemionow uważa, że projekt, którego koszt szacuje się na 20 miliardów dolarów powinien być finansowany przez wszystkie kraje, zajmujace się badaniem kosmosu.

Autor

Marcin Marszałek

Komentarze

  1. torcik    

    niezbyt ciekawy scenariusz :(( — Na ok440 dni misji tylko 30 -60 dni spędzonych na Marsie to nie jest zbyt korzystne rozwiązanie; skąd sie biorą takie niefortunne pomysły?
    za tą sumę przecież mozna by już opracować techniki np: walki z bardzo drobnym pyłem marsjańskim i neutralizają jego niektórych szkodliwych dla zdrowia składników i po co aż 6 załogantów jak 4 osoby w zupełności by wystarczyło i to przy większym bezpieczeńswie a lądowanie tylko 3 osób to juz chyba jest jakieś nieporozumienie:((
    Może ktoś „wyprostuje” moje rozumowanie?

    1. Stefan    

      A co z Mars Direct? — Wypowiedź Rosjan z pewnoscią nie jest tylko jednym z pomysłów. Osobiście nie wyobrażam sobie, jakim sposobem wysłać sześciu chłopa (lub dziewcza) na Marsa przy umiarkowanym budżecie wyprawy. A co z produkcją paliwa? Jeśli całe ma zostać zabrane z Ziemi to chyba przy pomocy jakiegoś krążownika… Czas przebywania załogi na powierzchni wydaje się krótkawy. Wydaje mi się, że plan Mars Direct Roberta Zubrina jest najlepszym rozwiązaniem. Tylko kto wytrzyma 550 dni na Czerwonej Planecie?

    2. Anonymous    

      nieekonomiczne… — Prrzeczytalem niedawno w Uranii, ze najbardziej ekonomiczna (najmniej zuzytego paliwa) wyprawa zalogowa na Marsa trwalaby ok. 900 dni. Ale po pierwsze: jak zabrac takie zapasy tlenu, wody i zywnosci chocby dla trzech, czterech ludzi na prawie 3 lata? Po drugie: czlowiek, ktory najdluzej przebywal w kosmosie, rosjanin, siedzial tam „tylko” 440 dni. Nie wiadomo, jakby reagowal organizm na jeszcze dluzsza wyprawe. Po trzecie: ladowanie na Marsie. Moglaby na nim wyladowac mala kapsul

      1. Krzyszrof    

        glupota — po co ysylac ludzi na marsa? Tylko po to zeby podskoczyl w „powietrze” i powiedzial o kurcze jestem na marsie? To brz sens lepiej te pieniadze przekazac dla biednych i sierot. Przeciez znamy marsa z lotow bezzalogowych. Moze czas dac sobie spokoj z lotami kosmicznymi?

        1. Niech żyje podbój!    

          Tak, a najlepiej wrócić do jaskiń albo na drzewa — Kiedy słyszę takie gadanie, zaczyna się we mnie gotować. „Dawać na biednych i głodujących zamiast na loty kosmiczne”.

          Równie dobrze moge powiedzieć: „Po co wydawać pieniądze na projektowanie i budowanie respiratorów, sztucznych serc, tomografów? Lepiej kupić trochę kaszki dla biednych”.

          To populizm w stylu Samoobrony, SLD i AWS razem wziętych!

          Przedmówca siedzi oto przed komputerem – szczytem technologii ciała stałego, zasilanym prądem elektrycznym – jednym z wielkich wynalazków XIX wieku, a do komputera ma wetknięty kabel, który łączy go z całym światem, dając dostęp do informacji, do wszystkiego.

          I nagle oświadcza, że technika jest niepotrzebna! Że najlepiej wstrzymac budowanie nowych kompuerów i dać pieniądze na biednych! Nie mówi tak dosłownie? Nie, ale to ta sama chora ideologi!

          Chyba zapomniał skąd się biorą te pieniądze, które możemy dać na biednych! Otóż nie pochodzą one z bankomatu, który wypluwa je na każde żądanie. Pieniądze biorą się z pracy! A ludzie którzy pracują, wytwarzają nie tylko kasę dla siebie, również przyczyniają się do wzbogacenia nas wszystkich.

          Ktoś zbudował tomograf, zainwestował w badania wiele pieniędzy. I teraz dzięki niemu żyjemy dłużej i lepiej.

          KAŻDA dziedzina nauki i techniki prowadzi prędzej czy później do podwyższenia standardu naszego życia. Nawet tych, którzy są biedni.

          Czy przemysł kosmiczny jest potrzebny? Tak! Oczywiście. Dzięki lotom na Księżyc każdemu z nas żyje się dzisiaj lepiej. Nawet tego nie zauważamy, związek zdaje się być dyskretny. A jak coś jest ciche i dyskretne to się to lekceważy i obraża.

          Ubrany w polarową kurtkę wchodzę do domu, idę do kuchni i na teflonowej patelni robię sobie jajecznicę. A potem w internecie znajduję, że nad lotem na Księżyc pracowało 600 tysięcy osób. I zaczym się złościć. Po co oni lecieli?! Po to, żebyś ja miał teraz kurtkę z polaru, patelnię z teflonu, komputer w domu. Wszystkie te rzeczy powstały lub rozwinęły się dzięki lotom Apollo. Zapomnieliśmy o tym. Albo nie dostrzegamy zmian w wyglądzie świata w ciągu ostatnich 30 lat.

          Nie mówcie mi więc, że lot na Księżyc to była tylko amerykańska fanaberia!

          Oczywiście że trzeba mieć serce dla biednych. Ale leczyć należy przyczyny a nie skutki. Skąd są biedni i głodujący? Naprawdę nie z techniki! Dzięki technice jedzenie dla głodującego z USA do Etiopii wędruje 8 godzin, a nie dwa tygodnie. Dzięki technice wymyślono szczepionki.

          Zaniedbamy technikę? Prędzej czy póżniej to my będziemy głodujący.

          Poza tym nauka, technika i kultura to to, co odróżnia nas od zwierząt. Żadne inne stworzenie nie zrobiło nigdy takiego skoku jaki my teraz robimy. A zwierzęta też nie dbają o słabsze osobniki swojego gatunku!

          Kiedyś nadejdzie czas, że zrozumiemy błąd który popełnia nasz kraj zaniedbując naukę i technikę. Zrozumiemy do czego prowadzi polityka podlizywania się wyborcom raz na cztery lata i wydawania na badania naukowe śmiesznego promila produktu krajowego brutto. Obudzimy się z ręką w nocniku… w zasadzie to już się obudziliśmy.

    3. Anonymous    

      nieekonomiczne… — Prrzeczytalem niedawno w Uranii, ze najbardziej ekonomiczna (najmniej zuzytego paliwa) wyprawa zalogowa na Marsa trwalaby ok. 900 dni. Ale po pierwsze: jak zabrac takie zapasy tlenu, wody i zywnosci chocby dla trzech, czterech ludzi na prawie 3 lata? Po drugie: czlowiek, ktory najdluzej przebywal w kosmosie, rosjanin, siedzial tam „tylko” 440 dni. Nie wiadomo, jakby reagowal organizm na jeszcze dluzsza wyprawe. Po trzecie: ladowanie na Marsie. Moglaby na nim wyladowac mala kapsul

      1. Lukasz    

        co sie stalo? — dlaczego moj post wyswietlil sie 3 razy?

    4. Lukasz    

      nieekonomiczne… — Prrzeczytalem niedawno w Uranii, ze najbardziej ekonomiczna (najmniej zuzytego paliwa) wyprawa zalogowa na Marsa trwalaby ok. 900 dni. Ale po pierwsze: jak zabrac takie zapasy tlenu, wody i zywnosci chocby dla trzech, czterech ludzi na prawie 3 lata? Po drugie: czlowiek, ktory najdluzej przebywal w kosmosie, rosjanin, siedzial tam „tylko” 440 dni. Nie wiadomo, jakby reagowal organizm na jeszcze dluzsza wyprawe. Po trzecie: ladowanie na Marsie. Moglaby na nim wyladowac mala kapsula, ale nie hamowana spadochronami, bo atmosfera Marsa jest za rzadka, tylko rozmrazanymi plynami skierowanymi w dol. Obliczenia wskazuja, ze tylko zastosowanie napedu jadrowego moze umozliwic taki lot.

      1. Marcin    

        Pozornie nieekonomiczne… — Prawdą jest, że najbardziej ekonomiczna z punktu widzenia zużytego paliwa jest wyprawa trwająca 900 dni. Wynika to z tego, że zarówno w czasie lotu Ziemia-Mars, jak i Mars-Ziemia korzystamy z tzw. trajektorii koniunkcyjnej. W takim przypadku „podróż w jedną stronę” trwa ok. 180 dni. Gdybyśmy chcieli skorzystać z takiego rozwiązania pojawia się jednak mały problem – astronauci muszą przebywać na Marsie ok. 550 dni (gdyż muszą po prostu czekać na tzw. okno startowe, które umożliwi im powrót na Ziemię po szybkiej trajektorii koniunkcyjnej). Autorzy pierwszych projektów wypraw załogowych na Marsa byli przerażeni perspektywą tak długiego pobytu astronautów poza Ziemią i wpadli na pomysł, by zastosować tzw. powrotną trajektorię opozycyjną tzn. lot „po koniunkcyjnej” na Marsa (ok. 180 dni), krótki pobyt na Czerwonej Planecie (ok. 30 dni) i trwający ponad 400 dni (!) powrót na Ziemię. Spytasz (Łukasz) dlaczego tak długo? Otóż dlatego, że Mars i Ziemia znajdują się wtedy w bardzo niekorzystnym położeniu względem siebie. Astronauci zamiast lecieć „najbliższą drogą” na Ziemię muszą skierować się do wnętrza Układu Słonecznego, przelecieć koło Wenus (wykorzystując jej pole grawitacyjne dla zwiększenia prędkości i zmiany kierunku lotu). Wyobrażasz sobie ten stres astronautów – „manewry” wokół Wenus, Słońce grzeje jak cho..ra (oczywiście nie ludzi, ale statek, którym lecą :-), a na końcu jeszcze koszmarne wchodzenie na orbitę okołoziemską (duża prędkość) i wszystko tylko po to, by skrócić łączny czas trwania wyprawy. Sam sobie odpowiedz na pytanie, czy warto.

        Kwestia zapasów. Problem ten został już dość szczegółowo przeanalizowany (nie przeze mnie oczywiście 🙂 Cały widz projektów takich jak Mars Direct polega na tym, by część potrzebnych załodze materiałów wytworzyć na Marsie (chodzi o paliwo i częściowo tlen oraz wodę). Żywność oczywiście będzie musiała pochodzić w całości z Ziemii, gdyż nie da się jej „od razu” wytworzyć na Marsie).

        Kwestia napędu jądrowego. Silniki NTR byłyby na pewno dużym ułatwieniem – umożliwiłyby zabranie z Ziemii większego ładunku (co wynika z większej mocy silnika NTR), odpadłby również problem z zabieraniem w podróż utleniacza dla silników chemicznych (utleniacz również „waży”, i to sporo). Niestety – nie jest pewne, czy uda się na czas zbudować i co ważniejsze przetestować odpowiednie silniki (choć podobno jakieś prace w tym zakresie trwają).
        Wyprawa na Marsa jest jednak możliwa przy zastosowaniu nowoczesnych, tradycyjnych silników chemicznych, choć wtedy konieczne będzie zbudowanie odpowiednio dużej rakiety.

        Kwestia wytrzymałości ludzkiego organizmu. Przeciwnicy misji klasy koniunkcyjnej pytają – jak organizm człowieka wytrzyma wyprawę na Marsa trwającą ponad 900 dni, a ja się pytam – a jaka jest alternatywa? Co z tego, że łączny czas trwania misji będzie znacznie krótszy (ponad 600 dni) skoro większość z tego czasu astronauci będą musieli spędzić „w podróży”, w niekorzystnych warunkach zerowej grawitacji (o promieniowaniu kosmicznym nie wspomnę).
        Oczywiście – w wariancie koniunkcyjnym również rodzą się wątpliwości: nie wiemy np. jak będzie reagował ludzki organizm przebywając przez 550 dni w warunkach grawitacji równej 0,38 grawitacji ziemskiej. Nie możemy być pewni czy nastąpi zatrzymanie niekorzystnych procesów takich jak odwapnienie kości, czy zanik mięśni (zgodnie z naszym stanem wiedzy możemy przyjąć, że zatrzymanie tych procesów jednak nastąpi). Teraz przeanalizujmy to od początku 😉 Załoga leci na Marsa po trajektorii koniunkcyjnej. Po 180 dniach statek wchodzi na orbitę okołomarsjańską. Jeśli pogoda będzie sprzyjająca po kilku dniach lądują na powierzchni Czerwonej Planety. Po 180 dniach spędzonych w stanie nieważkości organizmy astronautów będą oczywiście mocno osłabione (pomimo intensywnych ćwiczeń w czasie lotu). Po kilku tygodniach przebywania na Marsie organizmy astronautów przystosują się i odzyskają względną równowagę. Po 550 dniach załoganci będą gotowi na kolejny ekstremalny wysiłek jakim będzie trwający 180 dni lot powrotny na Ziemię. Jak więc widzisz (Łukasz 🙂 misja klasy koniunkcyjnej z medycznego punktu widzenia jest bardziej rozsądnym rozwiązaniem mimo, że łaczny czas trwania wyprawy jest dłuższy niż w przypadku misji klasy opozycyjnej.

        Ktoś może mi w tym momencie wypomnieć, że R. Zubrin proponował przecież stworzenie w czasie lotu tzw. sztucznej grawitacji (wykorzystując siłę odśrodkową, a konkretnie łącząc stumetrową liną dwa moduły, które będą obracać się wokół wspólnego środka ciężkości), ale chyba sam Zubrin wątpi w zastosowanie takiego rozwiązania, głównie ze względu na duże ryzyko i problemy techniczne (w 1996 roku eksperyment z satelitą uwięzionym na linie zakończył się krótko mówiąc niepowodzeniem).

        Pozdrawiam, Marcin

        ps. Hmm. Chyba trochę mnie poniosło. Pod względem długości posta pobiłem nawet pana Rafała (z całym szacunkiem, mam nadzieję że się na mnie nie obraził).
        Jeśli mój post był za długi proszę uprzejmie o reprymendę od Azzie’go (lub Ciekawskiego 😉 a wtedy obiecam, że „to już się więcej nie powtórzy” 🙂

        1. Rafał B. Szulc    

          A przycupnąć – nie ma gdzie… — Z częstości / gęstości wypowiedzi, widać wyraźnie, że możliwości naszej ekspansji w kosmos, cieszą się na AstroForum największym zainteresowaniem. Wcale się temu nie dziwię, choć… dokładna analiza możliwości i kosztów każe mi spoglądać na to bez optymizmu. Nieprędko zagospodarujemy Marsa, oj nieprędko…
          Zastanawiam się, czy będzie to opłacalne kiedykolwiek!
          Lecz w duchu myślenia pozytywnego dodam jeszcze kilka rozwiązań pomocniczych.
          1.?Zanim polecą ludzie – trzeba będzie utworzyć tam magazyn.
          2.?Dokładniej rzecz ujmując: najlepiej całą stację orbitalną. Póki co – bezzałogową.
          3.?Na ową stację wysłać, powoli, bez pośpiechu, czyli trajektoriami ekonomicznymi – wszystkie zapasy, paliwo, sprzęty, przyrządy, lądowniki, narzędzia, etc. – wszystko co będzie im potrzebne. Oraz jeszcze więcej tego, co potrzebne być może.
          4.?W międzyczasie stacja by  zarabiała na  swoje utrzymanie działając jako obserwatorium, stacja badawcza, przekaźnik radiowy, etc.
          5.?Wydaje się, że ze względu na możliwość jakiejś awarii urządzeń, jest też uzasadnione przygotowanie podobnej, nieco mniejszej bazy na powierzchni Czerwonej Planety, jeszcze przed wysłaniem astronautów z Ziemi. Dzięki temu wzrośnie margines bezpieczeństwa.

          6.?Do scenariuszy najlepszej drogi – można dodać jeszcze kilka:
          a)?Np. odwrotny scenariusz opozycyjny: wpierw statek skieruje się ku Wenus, od niej się „odbije”, czyli skorzysta z  grawitacyjnej trampoliny, po czym skieruje się, przyspieszony, na Marsa, po drodze dość wydłużonej. Zaś moment powrotu wybrany zostanie tak, aby wypadł koniunkcyjnie.
          b)?Pewnego rodzaju odmianą – może być skierowanie statku na dość daleką odległość od układu Ziemia / Księżyc, a następnie rozpędzenie w kierunku naszego naturalnego satelity, i, niemalże ślizgając się po jego powierzchni – maksymalne wykorzystanie Księżyca jako trampoliny.
          c)?Prędkość, jaką dałoby się wtedy uzyskać – byłaby już dość znaczna, większa, niż w przypadku „odbicia” od Wenus! Bowiem Księżyc nie ma (prawie) atmosfery, i możliwy jest bliższy przelot.
          d)?Efekt użycia takiej trampoliny jest też zależny od prędkości uzyskanej przez statek przed katapultowaniem (odbiciem) – stąd wymóg wstępnego, i zapewne dość długotrwałego jego rozpędzania.
          e)?Zakładam, jak widać, że rozpędzanie zostałoby przeprowadzone za pomocą któregoś z owych cudownych i ekonomicznych, wydajnych, lecz cechujących się b. małym ciągiem – pomysłów nowej generacji, np. napędu jonowego.

          7.?Warto zauważyć, że w przypadku wariantu księżycowego – nie ma  obowiązku, aby w trakcie wstępnych, długotrwałych etapów rozpędzania statku – astronauci byli obecni na jego pokładzie!
          a)?O tym, ile kosztuje rozpędzanie – decyduje wielkość masy pojazdu. Dlatego cały, potężny transplanetarny express – byłby rozpędzany ekonomicznie, czyli… powoli.
          b)?Natomiast pasażerowie mogliby do niego wskoczyć już w biegu, doganiając go, czy… będąc doganiani, w niedużym, a więc i lekkim kurierze, czyli… np. przyszłym, marsjańskim lądowniku, który tu, do tego zadania, zostałby rozpędzony za pomocą większych, mało ekonomicznych, lecz za to posiadających dużą siłę ciągu, silników chemicznych.
          c)?Na masę owego niewielkiego, doganiającego express kuriera – składałby się marsjański lądownik, pasażerowie, oraz dość niewielka ilość zapasów, z marginesem bezpieczeństwa, dającym szanse powrotu, gdyby… minęli się.

          8.?Obawiam się jednak, że owe szanse powrotu – byłyby, wtedy, dość… znikome!
          9.?Zresztą w ogóle, rozpatrując możliwe błędy, awarie, opóźnienia, czy najróżniejsze nieprzewidziane zdarzenia – widać, że właśnie tu – tkwi dość sporo przeszkód. Co tu dużo mówić, margines bezpieczeństwa robi się niesłychanie… cienki. Wręcz zerowy!
          10.?Kosmiczne expresy muszą kursować wg bardzo sztywnego harmonogramu, z dokładnością, czasami, co do ułamków sekund! W dodatku – łatwo pomylić peron, albo, mówiąc ściślej: nie  trafić na właściwy tor!
          11.?Spóźnialscy i  zapominalscy mogą pozostać dość daleko od domu. I to – na okres raczej spory! Pociągi kursują tu  baaardzo rzadko…
          12.?A przycupnąć, jakoś się zabunkrować, aby poczekać na kolejny – nie ma gdzie.

        2. Marcin    

          Jeszcze w kwestii kosztów i tzw. opłacalności, — a ściślej mówiąc o znaczeniu komercji w opracowywaniu przełomowych technologii kosmicznych. W związku z tym postawię trzy pytania retoryczne:
          1. Czy program budowy rakiet V-2 w czasie II wojny światowej był przedsięwzięciem komercyjnym ?
          2. Czy wystrzelenie na orbitę Sputnika I w 1957 roku było przedsięwzięciem komercyjnym ?
          3. Czy program Apollo i lądowanie ludzi na Księżycu (1969 🙂 również były przedsięwzięciem komercyjnym ?

          Jak zapewne wszyscy się domyślili wymieniłem trzy tzw. kamienie milowe w rozwoju szeroko rozumianej technologii kosmicznej.

          Pozdrawiam, Marcin

          ps. Żeby nie było niedomówień mogę powiedzieć, że podobnie jak pan Rafał jestem liberałem, gorącym zwolennikiem kapitalizmu i wolnego rynku.

        3. Rafał B. Szulc    

          Opłacalność – to nie tylko pieniądze! — Kiedy myślimy o przyszłości, to bywają to rozważania… trochę kredą w kominie pisane.
          1. Dlatego też, b. często – mylimy się zarówno co do kosztów, jak też – osiągniętych korzyści.
          2. Np. onegdaj światli i  kumaci, dobrze w temacie zorientowani, analitycy z wielkiego IBM-a orzekli, że  PC-ty, to tylko  chwilowy kaprys rynku. I że gdy skończy się moda, to ludzie wrócą do porządnych, wydajnych, czyli : dużych komputerów.
          3. Dlatego też IBM odpuścił sobie wówczas rynek komputerów domowych.
          4. W dodatku jego eksperci orzekli, iż  ogólnoświatowe zapotrzebowanie na komputery, ustabilizuje się na poziomie kilku tysięcy sztuk rocznie!
          5. Jak widać, trudno być prorokiem, nawet we własnej… dziedzinie!
          6. Podobnie też mylono się, w historii ludzkości – wielokrotnie.
          7. Choćby taki system telefonii komórkowej : był postrzegany jako coś, co  zawsze będzie nakierowane tylko na klientów b. zamożnych.
          8. A dziś GSM-a ma prawie każdy.

          9. Mylono się również w ocenie opłacalności programu kosmicznego. Dziś NASA oblicza zyski, generowane dla amerykańskiej gospodarki, na  miliardy dolarów.
          10. Lecz… tu zwrócę uwagę, że  ESA wciąż dokłada do interesu. A i rozmach, tudzież rozpęd – wykazuje jakby nieco mniejszy…
          11. Ale nie ma się czemu dziwić! Bowiem Europa jest w dużo większym stopniu przesiąknięta bizantynimem. Oraz tymi różnymi miazmatami, które pojawiają się w  okresie schyłkowym cywilizacji. Ale… to już temat szerszy.
          12. Natomiast błędy w ocenie opłacalności zdarzały się, bywają teraz, i będą w przyszłości. To nieuniknione!
          13. Lecz, czy to znaczy, że mamy przestać oceniać? Chyba jednak – nie.
          14. Aby nie było nieporozumień: nie sądzę, abyśmy się mieli zażarcie o to pokłócić. Myślę, że nasze poglądy nie różnią się tu  zasadniczo.
          15. Zapewne występuje jedynie jakieś przesunięcie akcentów.
          16. W ramach owej różnicy w zakresie taktycznym – pozwolę sobie zwrócić uwagę, że tacy Amerykanie – liczą (a dokładniej: przeliczają na pieniądze) niemal wszystko!
          17. Oni nawet na trzęsieniu ziemi potrafią zarobić!
          18. I co? I to właśnie oni, ze swym interesownym podejściem do życia – prowadzą najbardziej ambitne badania naukowe, najdalej idące plany rozwoju programu kosmicznego etc.
          19. Czyli… jakiejś wielkiej sprzeczności tu nie ma. Ale jednak – jest pewna różnica. Można by rzec: rozłożenia akcentów. Jakby nieco inna kolejność myślenia.
          20. A efekt? Te skurczybyki mają zarówno sukcesy gospodarcze, jak i naukowe.
          21. Zresztą i w biznesie jest tak, że  liczykrupy i centusie, asekuranci, zwolennicy rozwiązań pewnych i wypróbowanych – jakichś wielkich, spektakularnych sukcesów nie odnoszą.
          22. Ale też rzadko – dochodzą do bankructwa…
          23. Dla odniesienia takiego imponującego sukcesu, przeskoczenia konkurencji o  kilka długości – potrzebna jest ryzyko, oraz jakaś wizja przyszłości. Czyli umiejętność wyobrażenia sobie, dostrzeżenia tego – czego jeszcze nie ma!

          24. Powtarzam jednak: w mojej, może mało kompetentnej ocenie, Mars nie jest zbyt dobrym celem. I to z kilku powodów.
          25. Zapewne będziemy mieli okazję ścierać się, na ten temat, jeszcze nie raz.
          26. Nie można zjeść cukierka, i… mieć cukierka. Jeśli jakieś siły i moce przerobowe, zostaną zaangażowane na pomysł zły, to uniemożliwi to realizację jakiegoś innego.
          27. Jeśli na program Mars – zostaną przeznaczone jakieś nadmierne, w stosunku do uzyskanych korzyści, środki, to, zapewne, owych pieniędzy zabraknie na inny program, może… lepszy?
          28. Lecz, widzę że (znowu!) z objętością tekstu nieco już przesadziłem. Dlatego, co do innego, chyba lepszego pomysłu – to… może posłużę się mailem. Wysłać ten tekst?

        4. Marcin    

          Generalnie… — …zgadzam się z większością punktów. Szczególnie spodobały mi się te dotyczące Europy 🙂
          Niestety – absolutnie nie mogę się zgodzić (i raczej nigdy się nie zgodzę) z punktami 24, 26 i 27, co pośrednio wynika z punktu 23, w którym wg mnie trafił pan W SAMO SEDNO problemu.
          Nie chcę w tej chwili dalej rozwijać tego tematu (bo pora późna) dlatego posłużę się może cytatem. Jest to fragment (bardzo krótki 🙂 pewnego przemówienia wygłoszonego w 1962 roku przez jednego z najwybitniejszych polityków XX wieku:
          „… Do pewnego stopnia jest to akt wiary, pewna wizja, gdyż na razie nie wiemy jakie korzyści osiągniemy realizując ów cel …”

          Myślę, że każdy wie o jakiego polityka chodzi i o jakim celu mówił 🙂

          Pozdrawiam, Marcin

          ps. Co do punktu 28, hmm, myślę… myślę… OK., ale tylko ten jeden raz.

        5. torcik    

          BYLE było wiecej takich postów:)) — bardzo dobrze ze ktos stara sie dokladniej rozwijac takie tematy co jest bardzo wartosciowe dla innych -jestem za:))

  2. Marcin    

    Czegoś tu nie rozumiem. — Z podanego czasu pobytu astronautów na powierzchni Marsa (30-60 dni) wnioskuję, że chodzi tu o misję klasy opozycyjnej (a więc zupełne odejście od założeń koncepcji Mars Semi-Direct i powrót do koszmarnych projektów związanych z SEI). Nie rozumiem jednak w jaki sposób wyliczono łączny czas trwania misji. W przypadku trajektorii opozycyjnej sam powrót załogi na Ziemię trwałby ponad 400 dni (przy zastosowaniu dostępnych dzisiaj technologi napędu). A co z lotem Ziemia-Mars? (ok. 180 dni) Być może poznamy jakieś szczegóły rosyjskiego projektu, które nieco rozjaśnią nam tą kwestię (czyżby Rosjanie uwzględniali w swoim projekcie zastosowanie jakichś nowych supersilników 😉

    Przyłączę się też do opini przedmówców w kwestii liczebności załogi. Sześć osób to wg mnie o dwie za dużo. Poza tym wystawienie ludzi na działanie promieniowania kosmicznego i zerowej grawitacji przez 440 dni jest niezbyt rozsądnym rozwiązaniem (być może Rosjanie mają jakieś inne podejście do tego problemu). Nie do końca rozumiem też do czego odnosi się kwota 20 mld dolarów. Czy jest to całościowy koszt wyprawy? Obawiam się, że taki budżet byłby stanowczo zbyt niski nawet przy zastosowaniu wyłącznie rosyjskich technologii.

    Swoją drogą jestem ciekaw kim są owi „amerykańscy eksperci”, którzy współpracują z Rosjanami w opracowywaniu tego projektu. Mam nadzieję, że nie są to fachowcy oficjalnie oddelegowani przez NASA.

    Pozdrawiam, Marcin

  3. torcik    

    Myśle ze cześć to propaganda rusków którzy chcą sobie wyrobić darmową reklame — Bo skąd by sie wzieły tak „dziwaczne pomysły wyprawy na Marsa” ?
    Wydaje mi sie ,że człowiek spokojnie by wytrzymał ok 550 dni na Marsie pod warunkiem opracawania paru technik ( pył , energia – sposób całkowitego recyclingu i słynne marsjańskie burze czyli marsjańskie EL Nino;) Myśle ,ze kwota 20 mld $ jest realna pod warunkiem racjonalnego wydawania kapuchy co jesłi chodzi o instytucje rządowe np:NASA czy RKA raczej nie wchodzi w rachube bo tam liczy sie polityka i kolesie z korporacji którzy wygrywają zlecenia nad „przeważnie lepszą konkurenją”
    ale gdyby np: dać całą kapuche naprawde zapalonym maniakom którzy by nie wyrzucili w połowie przynajmmniej kasy w błoto to jest to realne ( np: Mars Cociety )

  4. Krzysztof Lewandowski, Mars Society Polska    

    nie wiem, czy to propaganda Rosjan, czy kolejny glos w dyskusji o zalogowym locie na Marsa — ale moze oni wyszli z innych zalozen co to techniki lotu na Marda, naped, co do zapasow paliwa i utleniacza, von Braun ocenial je na ok kilkaset ton, bez masy samego statku, wiec i to budzi watpliowsci.
    Co do tego ile ma trwac wyprawa 440 czy 900 dni, mamy sprawdzone juz praktycznie doswiadczenie pobtytu czlowieka w czasie 435 dni w kosmosie, a 900 dni… to wymaga sprawdzenia

    co do liczebosci zalogi,
    4 to psychicznie za malo, 6 to technicznie za duzo, 4 to funkcyjnie za malo, 6 to funkcyjnie odpowiednio, 4 to problem techniczny dla statku lotnego i pojazdu na powierzchnie, 6 to bardzo duzy problem techniczny dla statku lotnego i pojazdu na powierzchnie Marsa, 4 to komfort ergonomiczny, 6 to ciasnota ergonomiczna, 4 to ekonomia, 6 to koszty

  5. Michał    

    Liczebność załogi — Prawdopodobnie na Marsa poleci nieparzysta liczba osób. Trzy albo pięć. Dlaczego? Ze względów psychologicznych. Wiadomo, kiedy zdarzy się tam najmniejsza awaria, może skonńczyć się tragicznie. Psychologowie dowiedli, że najlepiej trzymająca się grupa ludzi ma 3 osoby. Taka grupa trudniej popada w depresję, kłóci się itp. Trochę gorzej wypada 5 sób. Najgorzej jest z 6 osobową. Czasami dieli się na dwie lub trzy skłócone grupy, które mają własne zdanie. Łatwiej też panikuje.

Komentarze są zablokowane.