Rozszerzanie wszechświata stanowi zagadkę dla naukowców od dekad. Szczególnie tajemnicze zdawało się odkrycie, że jego tempo wzrasta w czasie. Pozornie wbrew logice, bo przecież we wszechświecie o tak gargantuicznej masie, oddziaływanie grawitacyjne powinno znacząco spowalniać taką ekspansję. Czynnik, który odpowiada za tę niecodzienną kolej rzeczy, nazwano ciemną energią. Długo jednak nie znano jej źródła – aż do teraz.

Obraz czarnej dziury wewnątrz galaktyki M87 w świetle spolaryzowanym.

Zespół 17 naukowców z Uniwersytetu Hawajskiego odkrył niedawno pierwsze dowody dotyczące spodziewanego pochodzenia ciemnej energii – czarnych dziur. Zazwyczaj, obiekty te zbierają masy na możliwe dwa sposoby. Pierwszy to „pożeranie” gwiazd, planet, czy innych obiektów, które czarne dziury przyciągają swoją ogromną masą. Drugi sposób to zderzanie dwóch czarnych dziur i złączenie mas obydwu w jeden obiekt. Jednakże, przy badaniu najstarszych galaktyk eliptycznych, o wieku nawet 9 miliardów lat, odkryto, że czarne dziury leżące w ich centrum, mają wręcz absurdalnie wielkie masy. Masy te nie mogły powstać na dwa wymienione wyżej sposoby, najzwyczajniej nie miały na to czasu od chwili powstania wszechświata [1]. Musi więc istnieć trzeci sposób. Naukowcy przewidują, że sposobem tym interakcja ze wszechobecną czarną energią.

Pomysł ten nie jest nowy. Właściwie, jest on naturalnym skutkiem ogólnej teorii względności Einsteina. Dotychczas jednak, kosmologom i astrofizykom brakowało dowodów na słuszność tych przewidywań.

 

 

[1] – Mimo wieku galaktyk, ze względu na ich odległość, my obserwujemy ich przeszłość – 9 miliardów lat temu. Stąd stwierdzenie, że nie miały czasu na zebranie masy.

Autor

Avatar photo
Franciszek Badziak

Entuzjasta fizyki, matematyki i astronomii, licealista. Jeśli go spytacie, co ceni w życiu najbardziej, odpowie, że nie ma czasu, bo gdzieś się spieszy. Poza naukami ścisłymi interesuje się muzyką jazzową, gra na perkusji i łazi po Tatrach.