W zeszłym tygodniu dokładnie 8 czerwca NASA oświadczyła, że teleskop Jamesa Webba doświadczył zderzeń z mikrometeoroidami. Nie jest to jednak powód do paniki: nie musimy się martwić ani o przyszłe zdjęcia, ani o to kiedy je zobaczymy.

JWST został wystrzelony w kosmos 25 grudnia 2021 roku. Od tego czasu przygotowuje się na przyszłe obserwacje i niestrudzenie przemierza kosmos, pozostając w tak zwanym punkcie libracyjnym Ziemia-Słońce L2, 1,5 miliona kilometrów od Ziemi, gdzie orbituje wokół Słońca. Pierwsze rezultaty jego ciężkiej pracy mamy zobaczyć 12 lipca.

Ilustracja przedstawiająca Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, stan na wrzesień 2009 roku. Widok z góry.

Naukowcy spodziewali się, że po rozłożeniu luster od czasu do czasu przydarzać się będą zderzenia z mikrometeoroidami, czyli małymi fragmentami meteoroidów, które wraz z upływem czasu obniżą jakość zdjęć. Od startu wydarzyły się już cztery takie sytuacje, ale wyrządziły mniej szkód niż ostatnie zdarzenie.

Wszystkie sondy doświadczają zderzeń z materią w przestrzeni kosmicznej, podobnie jak JWST. Zanim teleskop wystartował, inżynierowie testowali, jak lustra zareagują na zderzenia z różnymi przedmiotami. To, co odróżnia ostatnie zderzenie od innych to jego siła. Meteoroid był znacznie większy od poprzednich. Siła zderzenia była większa niż ta sprawdzana w testach na Ziemi. Naukowcy z NASA są jednak w dalszym ciągu pewni, że JWST spełni swoje zadanie.

Główne lustro teleskopu Jamesa Webba w pełnej okazałości w trakcie ostatnich testów.

Teleskop Jamesa Webba został zaprojektowany tak, aby był w stanie przetrwać kosmiczne warunki. Niestraszne są mu silne promieniowanie ultrafioletowe, wiatr kosmiczny, promieniowanie z dalekich nam gwiazd i rzadkie zderzenia z mikrometeoroidami. Warto także wspomnieć, że stan części optycznej teleskopu po jego starcie był lepszy, niż zakładali naukowcy.

NASA jest w stanie przewidzieć, kiedy dojdzie do niektórych zderzeń. Jeśli JWST zbliża się do znanego nam skupiska meteoroidów, obsługa teleskopu może złożyć lustra w taki sposób, aby doszło do jak najmniejszych szkód. Niedawna sytuacja była jednak nie do przewidzenia, więc NASA nazwała go „nieuniknionym przypadkiem”.

Po zderzeniu inżynierowie przestawiają osiemnaście podstawowych luster, aby teleskop dalej był dobrze skalibrowany. W tym samym czasie naukowcy starają się zrozumieć przyczyny zderzenia i w jakim otoczeniu znajdzie się teleskop. Dzięki temu będą w stanie lepiej określić, jak takie zdarzenia wpływają na pracę teleskopu i jak uzyskać po nich najlepsze możliwe zdjęcia przez następne lata pracy teleskopu.

Autor

Małgorzata Jędruszek