Deorbitacja stacji kosmicznej Mir rozpocznie się 23 marca 2001 dokładnie o 1:33 naszego czasu. Zadokowany do stacji statek towarowy Progress uruchomi swoje silniki na 21 minut. Co będzie się działo dalej?

Pierwszy 21-minutowy impuls hamujący spowoduje, że stacja zmniejszy swoją prędkość o 9 m/s i znacznie obniży orbitę.

Następny impuls jest planowany na 4:02. Ma trwać 23 minuty i zmniejszyć prędkość stacji o kolejne 9,6 m/s, ponownie obniżając równocześnie orbitę.

Ostatnie uruchomienie silników jest planowane na 6:09 i również ma trwać 23 minuty. Powinno zmniejszyć prędkość stacji o dalsze 25 m/s i spowodować, iż Mir zacznie spadać w kierunku Pacyfiku.

Po obniżeniu się na wysokość 150-120 km Mir znajdzie się już w gęstej atmosferze i zacznie płonąć.

Szczątki stacji, głównie moduły, które nie ulegną spaleniu, szacowane na 40 ton wpadną do Oceanu Spokojnego około 7:30.

Rosyjskie Centrum Kontroli Lotu (CKL) przyznało we wtorek, że nie ma technicznych możliwości bezpośredniego śledzenia akcji zatapiania resztek stacji orbitalnej Mir, lecz, jak mówi, nie powinno to nikogo niepokoić. Wiceszef CKL Wiktor Błagow poinformował, że po raz ostatni kontakt ze stacją zostanie nawiązany, gdy znajdzie się ona nad terytorium Rosji, wówczas też Mir otrzyma ostatni impuls wyłączenia silników. Po tym stacja pozostanie jeszcze tylko przez pięć-dziesięć minut w polu widzenia aparatury CKL.

Przewiduje się, że w gęste warstwy atmosfery Mir wejdzie nad terytorium Chin. 137-tonowy kompleks zacznie płonąć i rozpadać się już nad Oceanem Spokojnym.

Ostatnie momenty życia stacji będą niezwykle efektowne. Obserwator upadku stacji powinien mieć możliwość dostrzeżenia w pierwszej kolejności jaśniejącego obiektu, przypominającego meteoryt z niezwykle długim ogonem. Po 30-60 sekundach „głowa” powinna się stać zupełnie biała, powiększyć i rozpaść na wiele drobnych kawałków o różnych rozmiarach i kolorach – to efekt powodowany przez odpadające drobniejsze części stacji.

Stojąc w odpowiednim miejscu obserwator powinien chwilę później zobaczyć zjawisko przypominające deszcz meteorytów, spowodowane przez płonące większe kawałki stacji. Powinny być wyraźnie widoczne białe, czarne, a w większości szare smugi dymu.

Przy dużej dozie szczęścia obserwator mógłby zobaczyć także eksplozje hermetycznych modułów Mira i krzyżujące się smugi dymu. Byłaby to najefektowniejsza część katastrofy.

Autor

Marcin Marszałek