Inżynierowie badający przyczyny katastrofy Columbii raz pierwszy wystrzelili duży fragment pianki izolującej w kierunku wykonanego z włókna szklanego modelu panelu przedniej części skrzydła. Spowodowało to przesunięcie tak zwanej T-uszczelki i pozostawienie długiej szpary pomiędzy panelami. Taka przerwa prawdziwego skrzydła mogła stać się drogą dla gorących gazów do wnętrza pojazdu kosmicznego. To pierwszy konkretny dowód, że uszkodzenie skrzydła fragmentem pianki rzeczywiście było przyczyną wypadku i śmierci siedmioosobowej załogi.

Testy prowadzone są w Southwest Research Institute w San Antonio za pomocą napędzanego azotem działa. Fragmenty pianki wystrzeliwane są z prędkością około 800 kilometrów na godzinę. Wcześniejsze próby koncentrowały się na panelach ochrony cieplnej leżących na podbrzuszu promu. Tym razem pierwszy raz użyto makiety przedniej części skrzydła.

Celem badań jest zebranie danych dla określenia celowości dalszych doświadczeń. Z działa azotowego ostrzelane będą fragmenty paneli wymontowanych z promu Discovery. Mają one taką samą długą historię lotów jak te, które były na Columbii.

Działo z którego za pomocą sprężonego azotu wystrzeliwane są fragmenty pianki izolującej zbiornik główny promu kosmicznego. Wykorzystuje się je w badaniach przyczyn katastrofy Columbii.

W ostatnim teście wykorzystano fragment pianki ważący około 0,8 kilograma i mający objętość około 20 decymetrów sześciennych. Wystrzelono go z prędkością 850 kilometrów na godzinę. Uderzył w panel pod kątem 20 stopni.

Fragment pianki izolacyjnej uderza makietę skrzydła promu. Test przeprowadzony był w ostatnich dniach maja.

Panele przedniej części skrzydła są przymocowane do konstrukcji płata za pomocą tak zwanych T-uszczelek. Krawędź każdego panelu umieszczona jest w uszczelce, a one połączone są z poszyciem. Patrząc na skrzydło dostrzec więc można wzorek położonych na przemian paneli i uszczelek.

W wyniku przeprowadzonych testów na makiecie skrzydła pojawiła się szpara o długości ponad 50 centymetrów i szerokości dochodzącej do centymetra.

W czasie przeprowadzonych pod koniec maja testów z pianka izolacyjną doszło do przesunięcia uszczelki przedniej części skrzydła promu.

Przedstawiciel CAIB badającej przyczynę katastrofy, zauważa że włókno szklane jest około 2,5 razy elastyczniejsze niż kompozyty węglowe, którym pokrywane są prawdziwe panele. Inny też nieco był rzeczywisty kąt uderzenia, a to łączy się z innym rozkładaniem się energii. Wpływ tych parametrów na wielkość uszkodzeń będzie badana w przyszłych testach.

Dzień po starcie promu radar Sił Powietrznych zaobserwował obiekt oddalający się od Columbii. Mogła to być T-uszczelka lub fragment panelu z kompozytów węglowych. Uderzenie pianki jakiego skrzydło doznało w czasie startu mogło spowodować jego obluzowanie i ostateczne odłączenie następnego dnia.

Eksperymenty z użyciem węglowych paneli rozpoczną się około 10 czerwca.

Wcześniej CAIB przedstawiła swoje opinie na temat możliwości ratowania załogi.

Gdyby NASA wiedziała, że Columbia jest ciężko ranna (z fotografii satelitarnych bądź technicznego przeglądu dokonanego przez załogę), istniałyby dwie możliwości: Astronauci mogliby przeprowadzić spacer kosmiczny i naprawić uszkodzenie, bądź też można by na ratunek wysłać prom Atlantis.

Uzależnione by to jednak było od dwóch poczynionych przez CAIB założeń. Po pierwsze NASA musiałaby wiedzieć, że misja jest zagrożona. Takiej informacji jednak nie miała. Drugie założenie to przyjęcie, że agencja wysłałaby drugi orbiter nie mając pewności, że nie ulegnie on podobnemu uszkodzeniu. Znając historię NASA należy przyjąć że to mało prawdopodobne.

Oszczędzając pożywienie, tlen i wodę możliwe było pozostawienie Columbii w Kosmosie do 15 lutego.

Autor

Michał Matraszek