Niewielkie zmiany w dynamice ruchu wewnętrznych planet Układu Słonecznego mogły zwiększyć częstotliwość bombardowania powierzchni Ziemi przez niewielkie planetoidy, co było przyczyną wyginięcia dinozaurów 65 mln lat temu.

Takie rewelacje ogłosili na konferencji naukowej w Edynburgu astrobiolodzy amerykańscy z University of California w Los Angeles.

65 milionów lat temu, na granicy kredy i trzeciorzędu, wydarzyło się na Ziemi coś, co spowodowało zagładę niezliczonych gatunków roślin i zwierząt, w tym także dinozaurów. Najpopularniejszą teorią tłumaczącą ten fakt jest zderzenie naszej planety z obiektem kosmicznym o średnicy około 10 kilometrów. Śladem tego kataklizmu jest kilkusetkilometrowy krater, znajdujący się na półwyspie Jukatan w Meksyku.

Ostatnio zasugerowano także, że sprawcą kataklizmu była eksplozja supernowej w Drodze Mlecznej lub błysk gamma nedaleko Ziemi. Podwyższony stopień promieniowania gamma zabiłby wtedy większość życia na naszej planecie.

Astrobiolodzy z University of California w Los Angeles przeprowadzili numeryczne symulacje ruchu planet w ciągu ostatnich 100 milionów lat. Okazało się, iż dokładnie 65 milionów lat temu gwałtownie zmieniły się orbity Merkurego, Marsa i Ziemi.

Zmiana dynamiki ruchu ciał tak dużych jak planety pociąga za sobą natychmiastową zmianę ruchu mniejszych ciał: komet i planetoid. Część z nich została wobec tego skierowana na orbity zagrażające Ziemi. To mogło spowodować katastrofę, która zabiła dinozaury.

Autor

Andrzej Nowojewski